Zadzwoniła do mnie moja znajoma. Kiedy usłyszałam jej głos w słuchawce, nastawiłam się na „potoczysty” monolog… Zwykle, kiedy jest czymś zdenerwowana, nie dopuszcza mnie do głosu. Tym razem już pierwsze słowa: „czy ty wiesz, co mi się dzisiaj przydarzyło?” – zabrzmiały jakoś dziwnie, ponuro…
– Oho – pomyślałam – zapowiada się niezwykle… – więc dodałam niecierpliwie:
– Skąd mam wiedzieć? Opowiadaj!
– Przypomniałam sobie dzisiaj pewne wydarzenie… – ona na to – kiedyś, bardzo dawno temu, w szpitalu, leżąc na kilkuosobowej sali, poznałam pewną kobietę… mąż odwiedzał ją codziennie, dopytywał o samopoczucie, czule gładząc jej dłonie, zdawał relację, co zrobił w domu, przynosił perfumy, albo różne specjały i co rusz świeże kwiaty…
Gdy jedna z towarzyszek głośno skomentowała: „mąż to musi panią bardzo kochać, tak bardzo panią rozpieszcza…”, wyciągnęła ręce przed siebie, przyglądając się idealnie wypielęgnowanym paznokciom i z uśmiechem odpowiedziała: „mój mąż twierdzi, że kobieta jest stworzona wyłącznie do pieszczot!” i – nie wiedząc czemu, zwróciła się do mnie: „zgadza się pani?”
– I co jej odpowiedziałaś? – wtrąciłam z ciekawością.
– Nie pamiętam już co odpowiedziałam, ale musiałam mieć nieciekawą minę – w głowie mi się nie mieściło, że można nic nie robić, a tylko i wyłącznie pozwolić mężczyźnie się adorować… Dziś – taka zaradna, samodzielna, niezależna kobieta jak ja, przypomniałam sobie tę scenkę sprzed lat i pomyślałam: jakby to było miło otrzymywać w darze od ukochanego mężczyzny coś bez okazji, tak po prostu, pozwolić się rozpieszczać…
– No, pewnie – westchnęłam do słuchawki i sama się rozmarzyłam… – ale co ciebie tak naszło???
– Wiesz – ona na to – tak bym chciała, żeby mnie ktoś pokochał, tak po prostu. Taką – mnie… bezinteresownie i bezwarunkowo, nie za to jak wyglądam, ale za to kim jestem…
Jakoś nastroiła mnie lirycznie ta rozmowa…
Przypomniałam sobie tekst E. Stachury… i wyszło mi, że z tym uczuciem na M, a zwłaszcza z wzajemnością, to wcale nie taka prosta sprawa…
Caddicus Caddi
Lu 04, 2012 @ 21:43:06
Piękna historia. Widać, jak bardzo w każdym z nas jest potrzeba uczucia i adoracji.
even21
Lu 04, 2012 @ 21:48:53
Kobiety częściej przyznają się do tego, niż mężczyźni… a tak naprawdę, chyba dla każdego ważne jest poczucie wyjątkowości…
Caddicus Caddi
Lu 04, 2012 @ 21:53:54
Masz rację, bo to wtedy dodaje nam skrzydeł. Góry można przenosić:)
even21
Lu 04, 2012 @ 21:59:36
…i w dołki się nie wpada;)
Angie
Lu 05, 2012 @ 16:20:08
Even, wierz mi, rzadko z takim zainteresowaniem coś czytam! Świetnie opowiedziałaś tę historie! 😀
A co do tego adorowania…hmm, jeśli COŚ czuje się do tej adorującej osoby, to wszystko jest, jak powinno być; gorzej jak łazi za Tobą taki zakochany, całuje po rączkach, wysyła kwiaty a Ty nic do niego nie czujesz..Pewnie myślisz: trzeba odgonić typa, by nie dawać mu nadziei. Zgoda, ale gorzej jak mówisz mu otwarcie, że jest Twoim przyjacielem ( tylko) i że NIE bedziesz z nim, bo to dla Ciebie nie to— a on na to, że ” zna swoje miejsce w szeregu i będzie, nic nie chce w zamian a i tak Ci nosił te kwiatki” ..I tak to trwa i trwa,
Męczące to, wierz mi!
😉
even21
Lu 05, 2012 @ 16:39:19
Dziękuję, Angie, cieszę się, że Cię zainteresowało. 🙂
Nieraz ludzie w stałych związkach czują się bardzo samotni i tęsknią za czasem, kiedy byli adorowani… a co do „narzucającego się amanta” – masz rację, nie ma nic gorszego… brutalne, ale prawdziwe: plujesz, a on mówi, ze deszcz pada… 😀
Viktor
Lu 06, 2012 @ 09:12:43
Fakt, kiedyś podzieliłem ludzi głupich na dwie kategorie (jest ich pewnie więcej, kwestia przyjętego kryterium). Jedni nie myślą samodzielnie – mam tu na myśli wszystkich tych chłonących wszelkiego rodzaju papki, wypływające z telewizji, z ambony w kościele i z kilku innych miejsc. Drudzy zaś, a w tej kategorii mieszczą się ci omawiani adoratorzy, kompletnie nie rozumieją, co się do nich mówi. Powiesz takiemu „spier…..”, a on kupi popcorn, coca-colę, przyjdzie i zapyta „to jaki film oglądamy?” Tacy są najgorsi, ale nie ukrywajmy – ego połechtane, to ego uśmiechnięte 🙂
Sama historia zaś, iście książkowa. Zastanawia mnie tylko, czy wspomniana pacjentka, nie wali męża w rogi, bo sporo osób, gdy im za dobrze, nie potrafią tego docenić. Nie chodzi tu tylko o kobiety. Chodzi o wszystkich ludzi. A może ja mam po prostu złe doświadczenia…
even21
Lu 06, 2012 @ 16:11:21
Viktorze, podobno życie pisze najlepsze scenariusze. I to lubię, że czasem jesteśmy świadkami czegoś, czego po prostu żeśmy się nie spodziewali w najśmielszych wyobrażeniach… 🙂 dodam tylko, że to prawdziwa historia, natomiast moralność opisanej pani – trudno ocenić 🙂
wg108
Lu 06, 2012 @ 21:07:11
Z jednej strony to chętnie bym się dał poadorować, ale chyba po kwadransie by mi przeszło 😉
No, ale nie jestem kobietą.
even21
Lu 06, 2012 @ 21:18:49
Wg, myślisz, że kobiety mają więcej cierpliwości? bo, że bardziej wytrzymałe, to podobno dowiedzione naukowo…:D))))